(2012-02-23)
Wraz z wprowadzeniem dziesięcio rzędowego napędu, firma SRAM pokusiła się o uzupełnienie go, przynajmniej w flagowej grupie XX, o dwurzędową korbę. Pomysł w sumie nie nowy. Jednak interesującą rzeczą na temat tej korby był fakt, że rozmiary koronek nie tylko zostały dobrane wg zastosowania, ale także mając na celu maksymalizację szybkości przerzucania.
W skrócie – koronki dobrano tak, aby ich największy wspólny dzielnik był jak najwyższy ( więcej na ten temat tutaj ). Wybrane rozmiary to 26/39, czyli 13 punktów przezębienia, 28/42 czyli 14 i 30/45 z 15. Oczywiście, bo jakże inaczej, mechanizmy te przerzucają szybko i sprawnie etc.
Jednak, będąc zoilem strasznym, kilku rzeczy mogę się w kwestii tych korb czepić.
Po pierwsze – nowe, oczywiście lepszy, pająk 120/80mm bez możliwości mocowania rockringu.
Po drugie – ograniczone rozmiary, bardziej pod ściganie, czy szosę, ale nic pod konkretne podjeżdżanie przez emeryta.
Po trzecie – koronki posiadają oczywiście ileśtam przezębień, ale tylko 4 miejsca uzbrojone w piny, rampy, podcięcia i przefrezowania. Pewno dla redukcji kosztów.
No więc postanowiłem zrobić to po swojemu :)
Założenia – dwa zestawy, jeden do XC, drugi do enduro. Zestaw XC rozmiarowo wybrałem bez rewelacji, 39/26. Do enduro za to planowałem 35/21 czyli 7 punktów przezębienia.
Oczywiście, koronki miały być montowalne na standardowej korbie z pająkiem 104/64.
Do projektu miałem ambicjonalne podejście, gdyż już wcześniej próbowałem zrobić przednie zębatki, niestety bez pozytywnych efektów. Więc byłaby to druga runda :)
Podstawowy projekt 39 wyglądał tak:
Zaś 35 tak
Zębatki 26 i 21 zostały zaprojektowane raczej bez fajerwerków – po prostu płaskie zębatki. Jedyna modyfikacja jest taka, że są one ustawione względem dużych koronek tak, coby optymalnie ( albo tak mnie się przynajmniej wydaje ;) ) zaprojektować przejście łańcucha pomiędzy koronkami.
W każdym razie, po długich bojach, koronki do mnie dotarły. Wyglądając tak:
W czasie oczekiwania zaopatrzyłem się w mosiężne nity służące podnoszeniu łańcucha przy przerzucaniu.
W każdym razie, pierwsze zębatki po zamontowaniu w rowerze wyglądały tak:
Po pewnym czasie zamieniłem te fujowe śrubki na piny i od tego czasu jeżdżę właściwie bezproblemowo :)
Pierwsze wrażenie po instalacji i testowej jeździe było... dość szokujące. Biegi wchodzą w porównaniu do rozwiązań „standardowych” błyskawicznie.
W każdym razie, zębatki jak na razie są testowane intensywnie, gdyż projekt jest rozwojowy :)