Polemika
Fizyka
Kuźnia
Sprzęt
Z warsztatu
O mnie

Min Max, czyli duża z małą

(24.sierpnia.2016)

Dostałem ostatnio pytanie, czy moje zębatki, konkretnie zaś zewnętrzna 39T nada się jako zewnętrzna do korby trójrzędowej. Czyli robimy z 42/32/24 na 39/32/24. Na pierwszy rzut oka może to nie wyglądać jakość specjalnie mądrze, ale jeżeli się nad tym zastanowić, to nie jest to wcale zła koncepcja. W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia Shimano oferowało nawet korbę "dla początkujących" w grupie Altus o rozstawie 38/32/24, więc inżynierowie widzieli w tym sens. Takowy zresztą istnieje, ale to akurat temat na inny artykuł.

Oczywiście, odruchowo chciałem odpowiedzieć "nie, 39T nie nadaje się na zewnętrzną", gdyż po prostu nie została zaprojektowana do takiego zastosowania. Jednak jak się chwilę zastanowiłem, to właściwie, dlaczego nie? I trzeba było to sprawdzić.

Tutaj objawił się pewien problem, gdyż od siedmiu lat jeżdżę głównie na swoich produktach, i po prostu nie mam zębatek w odpowiednich rozmiarach. Postanowiłem przeprowadzić jednak test 39/35/21 i wstępne mogę powiedzieć, że dobrze to wygląda. Jedyny problem to zdobycie ciut dłuższych śrub kominkowych, gdyż 39T Trybo ma grubość 5mm, zamiast standardowych 2mm.

Testując zaś ten układ natychmiast jednak musiałem się zapytać – a czy ta środkowa zębatka jest mi tam właściwie potrzebna?

Istotą dwurzędowego napędu jest podejście w którym duża koronka jest główną napędową, tzn korzystamy, jeżdżąc na niej, z całej kasety. Mała koronka w takim układzie to tylko pomoc do podjeżdżania. RDWDnL jest skonfigurowany dokładnie w ten sposób i się to sprawdza.

Postanowiłem zatem wywalić 35 z testowanego układu i spróbować 39/21.

Problemy zaś tutaj są dwa.

Po pierwsze – nie ma na rynku przerzutki przedniej która obsługuje 18 ząbków różnicy rozmiarów koronek i jest przeznaczona do 2 blatów. Nawet szosowe przerzutki kompaktowe są przeznaczone do 16 ząbków różnicy, zaś typowe górskie to średnio 12, czasem 14.

Po drugie – 39T posiada 13 pinów podnoszących łańcuch, które to dopasowałem do 26T. Sparowanie dużej z jednego zestawu do drugiego może zakończyć się typowymi chorobami korzystania z niesparowanych zębatek. Czyli albo przekładaniu łańcucha poza dużą zębatkę, albo odwrotnie, braku współpracy łańcucha przy tym procesie i uparte trwanie na małej koronce.

Zacznijmy od problemu pierwszego.

Przerzutki przednie są dostępne w wielu wariantach, które jednak z grubsza możemy podzielić na dwie grupy – dwu i trój-rzędowe. Różnią się one przetłoczeniami na wodziku, oraz rozpiętością kątową, czyli w skrócie, jaką całkowitą różnicę różnicę rozmiarów zębatek mogą obsłużyć.

Jak pisałem wcześniej, dwurzędowe przerzutki zwykle kończą się na rozpiętości 16T, z 12 lub 14 jako reguła. Trójrzędowe przerzutki mają wodzik o większej rozpiętości i obsługują typowo 18, 20 lub 22 ząbki różnicy, rozłożone na trzy koronki. Przekraczanie tego parametru jest zwykle stosunkowo trudne, tzn jest dużą szansa, iż przerzutka przeznaczona na 12 ząbków różnicy obsłuży 13, ale zwykle staniemy przed problemem ocierania łańcucha na którymś z przełożeń ekstremalnych, zwykle na kombinacji mała-mała.

Trochę mniej istotnym, mimo to wciąż jednak istotnym, parametrem przedniej przerzutki jest promień największej zębatki z którą przerzutka ma współpracować. Zwykle wartość ta jest przedstwiana jako zakres od-do, np 38-44, lub np 38-34. Zwykle jednak przerzutki są w miarę tolerancyjne co do przekraczania tego parametru, zwłaszcza w kierunku zębatek mniejszych. Z jednym zastrzeżeniem – przerzutki mocowane bezpośrednio do ramy, czy to do mocowania niskiego, czy do wysokiego, czy do płyty e-type mają zwykle bardzo, bardzo wąski zakres regulacji wysokości wodzika. Sytuacja taka objawia się tak, iż w przypadku zastosowania koronek spoza zakresu do którego przerzutka jest przeznaczona powoduje ocieranie łańcucha o jej wodzik. Np jeżeli mamy przerzutkę DM przeznaczoną do koronek 36 i 24, to próba zastosowania jej w napędzie z korbą 40-28 może się nie powieść. O ile w kierunku zębatek małych daje się to trochę naciągnąć, to w kierunku dużych zwykle tak różowo nie ma.

Reasumując zaś. Jeżeli zastosuję kombinację 39-21, to potrzeba przerzutki która ma conajmniej 18T zakresu oraz obsługuje minimum 39T jako największą. Oczywiście, mam łatwiej bo RDWDnL posiada przednią przerzutkę mocowaną na obejmę, ale mimo wszystko muszę się trzymać pewnych ograniczeń.

Testy wykazały, iż SLX 670 przeznaczony do dwurzędowego napędu nie ogarnia wszystkich kombinacji kaseta/korba. Czyli w moim przypadku korby 39/21 oraz kasety 12-27. Drugiego testu dokonałem z poczciwym trójrzędowym Alivio z serii której już nie pomnę. I tutaj już był pewien sukces. Tzn, łańcuch nie ocierał o wodzik przerzutki na żadnym biegu.

Ale został jeszcze jeden problem.

To o ile koronki w korbie są od siebie odsunięte nie jest wartością stałą, tak jak w kasetach, ale zależy od różnicy wielkości zębatek. Im większa różnica, tym bardziej zębatki są od siebie odsunięte. Dokłada się do tego również drugi czynnik. Im większa rzędowość napędu, tym zwykle bardziej giętki i elastyczny jest łańcuch – to zaś wymaga aby koronki były bliżej siebie. Jeżeli dystans pomiędzy koronkami będzie za mały, to w przypadku zmiany biegu w kierunku duża->mała łańcuch będzie spadać na suport, zamiast na młynek. W przypadku zmiany w drugim kierunku ryzykujemy zaś iż łańcuch będzie spadać na zewnątrz korby. Odwrotna sytuacja występuje jeżeli koronki są zbyt daleko od siebie. Najczęstszym wtedy objawem jest kleszczenie się łańcucha pomiędzy koronkami. Aby mieć pewną kontrolę nad dystansem między koronkami, dodaję do zestawów Trybo podkładkę która pozwala na precyzyjną kontrolę nad tym parametrem.

Ale jak ten przydługi wywód ma się do testowanej kombinacji. RDWDnL posiada napęd 9 rzędowy. Próba montażu bez podkładki ujawniła typowe objawy koronek zbyt blisko siebie. Jedna podkładka wybitnie pomogła, ale patrząc na to jak napęd pracuje, mam wrażenie, że dwie prawdopodobnie by jeszcze bardziej poprawiły sprawę.

Ostatecznym testem każdej kombinacji koronek jest próba, czy da się ustawić przednią przerzutkę tak, aby bez obecności rockringów, prowadnic i innych ograniczników zmiana biegów następowała sprawnie i bez objawów typy spadanie łańcucha z koronki na zewnątrz lub bezpłodne szuranie łańcuchem bez zmiany biegu.

Aktualnie w RDWDnL wygląda to tak:

Jak widać działa sprawnie, chociaż gorzej niż rozwiązanie dedykowane. Odczucia na pedałach nie są jednak aż tak jednoznaczne. Oczywiście, duża róznica rozmiarów koronek prowadzi do potrzeby ostrożnej zmiany, gdyż po prostu następuje duża różnica w twardości przełożenia. Nieuważna zmiana duża-mała kończy się rozbieganiem korb. Oczywiście dokładnie o to nam chodziło, tyle że trzeba odzwyczaić się od tego, iż typowo zmiana ta jest dużo mniejsza. Duża różnica wymusza traktowanie napędu jak 1xX z dodatkowym babcinym biegiem. Ale dzięki temu można np. uzyskać dużą rozpiętość biegów bez uciekania się do stosowania górskiej kasety w kombinacji z bardziej stonowaną korbą.

RDWDnL - Rower do wożenia dziedziczki na lody