Bardzo dawno temu, i to tak serio dawno, bo ze dwie dekady, hamulce tarczowe były wciąż towarem raczej niszowym. Zaś w mutacji hydraulicznej, nie tylko niszowym, ale także luksusowym. Wciąż pamiętam jak wpatrywałem się w zdjęcia Magur ( Louise? chyba Louise ) w pewnym sklepie rowerowym. Kontemplowałem też ich cenę, przekraczającą wartość mojego ówczesnego roweru.
Ostatecznie, hamulce tarczowe trafiły w niższe półki cenowe. Najpierw w postaci Avidów BB7. Zaś bramy piekieł otworzyły się w okolicach roku 2005, kiedy to pojawiły się hamulce Tektro IO oraz WinZip.
Wszystko mechaniczne.
I tutaj pokazał się pewien problem. Znany już wcześniej, ale dopiero mechaniczne tarczówki wyciągnęły go do świadomości szerszej publiki. Otóż - pancerz hamulcowy to sprężynka.
Konkretnie - pancerz hamulcowy to spirala z drutu oblana tworzywem. Czasem ( chociaż teraz to już zawsze, ale nie było to drzewiej regułą ) w środku tej spirali pociągnięta jest jeszcze teflonowa rurka, służąca za powierzchnię ślizgową.
Kiedy zaciskamy klamkę, stalowa spirala w pancerzu się skraca. Długość tego skrótu jest proporcjonalna do długości spirali, naprężenia linki oraz trasy pancerza.
Zaciski tarczówek są pi*drzwi 40cm-60cm dalej od szczęk V-braków. Co więcej, w miarę ewolucji, rezygnowano z klasycznych przelotek na rzecz pancerzy prowadzonych ciągem od klamki do zacisku. Swoje też dołożyły coraz szersze kierownice. Klasyczny rower na v-brakach miał ok. 30-60cm pancerza pomiędzy klamką a szczękami. Nowoczesny rower z pełnymi pancerzami, tarczówkami oraz szeroką kierownicą ma od 60-90cm pancerza z przodu oraz, zależnie od rozmiaru ramy - 120-170cm pancerza z tyłu.
To też tłumaczy dlaczego mechaniczne tarczówki są takie "gumowe" w porównaniu do V-braków czy hydrauliki. Więcej pancerza to większe jego skrócenie podczas pracy. Jest to odczuwalne zwłaszcza w przypadku hamulca tylnego.
No ale już wszyscy jeździmy na hydraulice, gdyż dzisiaj można rzeczoną kupić już za 100zł na koło. Prawda?
No, niekoniecznie.
Hamulce mechaniczne dostały aktualnie drugie życie ze względu na popularyzację tzw. "szutrówek", czyli "graveli". Albo na ludzkie - klasycznych rowerów XC, tyle, że z barankiem zamiast prostej kierownicy. Hydrauliczne klamkomanetki są wciąż obscenicznie drogie ( zamiast jedynie drogie, jak to szosowe łapy mają w zwyczaju ), więc mechaniczne zaciski wróciły do łask.
I oczywiście, ta tech-nekromancja mechanicznych tarczówek także odsłoniła problem gumowej klamki. Zwłaszcza tylnej.
Czy można zatem jakoś problemem zarządzać?
Stop.
Czemu właściwie to szkodzi?
Gumowa, czy tam sprężynująca, klamka jest mechanicznym odpowiednikiem zapowietrzonego hamulca hydraulicznego. Powoduje to przedłużenie skoku klamki potrzebnego do uzyskania pożądanej siły ścisku klocków na tarczy. Maksymalny skok klamki jest, oczywiście, ograniczony, więc sprężynująca klamka po prostu ogranicza maksymalną siłę hamowania. W przypadku patologicznym nie pozwala na hamowanie. Dokładnie tak jak zapowietrzona hydraulika.
Zatem. Czy można jakoś problemem zarządzać?
Owszem. Trzeba stosować bezkompresyjne pancerze hamulcowe. W tych pancerzach zamiast stalowej spiralki stosowane są nieco skręcone stalowe druty ułożone mniej więcej jak w pancerzu przerzutkowym ( który jest bezkompresyjny, ale nie nadaje się do hamulców ). Wszystko w kupie trzyma odpowiednia konstrukcja. Takie pancerze produkuje bardzo niszowa marka Yokozuna, ale także całkiem plebejski Jagwire. Problem - cena. Pancerze takie potrafią kosztować i 50zł za metr. Drugim przykładem są pancerze koralikowe - typu Nokon. Trzecim zaś jest, nie produkowany od lat, pancerz Full Metal Jacket firmy Avid.
Po kolei: Nokon ( twr.com.pl ), Jagwire, Yokozuna, Układ drutów w Yokozunie, Avid FMJ
Avid FMJ to najbardziej radykalne rozwiązanie problemu pancerzy, mianowicie zamiana ich na ... stalowe rurki. Po prostu najdłuższe kawałki - wzdłuż górnej/dolnej rury zamieniono na idealnie ( w porównaniu do spiralki ) sztywne rury. Efekt był ponoć piorunujący.
I ten długi wstęp służy do pokazania komiksu pt. jak zrobiłem sobie Trybo FMJ na potrzeby mojej szutrówki. W moim przypadku punktem zapalnym jest mój gabaryt, więc i potrzeba jazdy na ramach w rozmiarze XL, co pociąga za sobą pancerze hamulcowe o długości 160cm. Serio.
Materiały:
Ofiarą będzie rower poniżej:
Zaczynamy od zmierzenia ile rzeczywiście wymienić. W moim przypadku było to 56cm. Przycinamy zatem rurkę do odpowiedniej długości i zaczynamy montaż polegający na wsadzeniu obu śrub w końce rury.
Przed wsadzeniem śruby regulacyjnej trzeba owinąć gwint taśmą PTFE. Robię to dlatego,że bez tego śruba po prostu wpadnie do rurki, a gwintu M6 w tej rurze narżnąć się nie da. Więc jakoś trzeba zapewnić, że co ma zostać w rurce, nie będzie z niej wypadać przy, np, wymianie linki.
Potem zostaje wkręcić śrubkę do rury i gotowe.
Powtarzamy proces z dwóch stron i montujemy w rowerze.
Gotowe.
Pierwsze wrażenia z jazdy są bardzo pozytywne. Skok klamki i jej czucie w palcach jest prawie identyczne jak na drugiej klamce. Przysiągłbym, że hamulec też jest jakby mocniejszy, ale to może być efekt placebo.
Po zastanowieniu się, doszedłem też do innych wniosków. Mianowicie:
Ogólnie, to temat będę ciągnąć dalej. Główną zachętą jest dla mnie jednak druga strona - czyli rozwiązanie problemu równie długiego kabla przerzutki, co w moich rowerach kończy się ciężko pracującą manetką.
Stay tuned.
PS. Na ten sam temat produkowałem się w języku obcym na TyRurze: https://youtu.be/XvGybNkcDHQ