Witam serdecznie w wieściach z warsztatu, na początek - zupa śrutowo podkładkowa z wkładką rockringową:
Jeżeli chodzi o kwestie frezarki, to sprawa porusza się do przodu. Wrzeciono jest już na miejscu, kabelki zostaną podłączone wkrótce ( właściwie, w momencie pisania, już są ). Wygląda na to, że w końcu pozbędę się wiotkości na osi Z. Jest dobrze.
Zgodnie z filozofią: Kołowa równowaga z drutem w tle zrobiłem sobie koła które będą służyć za nośnik opon plusowych dla enduraka ( które kupię, niczym cebulord, na wyprzedaży jak się hajp skończy ) oraz do różowego retroweru który służy mi jako poligon doświadczalny. Skład:
Koło przednie - piasta qr15, szprychy 2.0-1.5-2.0 po prawej oraz 1.8mm po stronie lewej.
Koło tylne - piasta 150mm, szprychy 2.34 po stronie prawej oraz 1.8mm po stronie lewej.
Ku memu zaskoczeniu, koła okazały się dużo prostsze w zapleceniu od ekwiwalentu na szprychach jednego kalibru. Jak wyjdzie w praniu, się zobaczy.
Skoro już mowa o retrowerze. Rama którą męczę to starożytny Offroad Pro-Flex z roku 1990. Rameczka CR-MO, klasa, nowoczesna geometria i nawet tytan ( albo przynajmniej majfrend tak twierdzi ) sprężyna z tyłu. Prawie Santa Noma-Noma-Ey. Paczcie:
Tyle, że koła jak wyżej mają piastę 150mm, ponieważ jest to lepszy standard. Offy z zada ma fabrycznie widły 135mm. Co zrobić?
Ano skorzystać z odpowiednio dawkowanej przemocy. Rama jest ze stali, więc można ją bezpiecznie rozgiąć. Jak dużo? Ano to pozostawało kwestią otwartą. Tak zwany 'cold setting' w internetach jest raczej w wersji 126mm na 130mm. Ja tutaj 15mm szerzej chcę zrobić - czyli prawie czterokrotnie więcej!.
Rama pewno strzeli.
Do działania potrzeba: pręta gwintowanego M10, kilku podkładek i śrubek.
Kolejne etapy są proste:
I działa :)