Polemika
Fizyka
Kuźnia
Sprzęt
Z warsztatu
O mnie

Cienie i blaski : sprzęgło w przerzutce.

(01.11.2015)

Pamiętacie jak bardzo chwaliłem nowy, lepszy, rewolucyjny patent Shimano, czyli sprzęgło w przerzutce.

Dla przypomnienia: Shadow Plus

No więc minęło już wiele ( gdzie wiele to więcej niż 2 ) wiosen od wiekopomnego momentu. Wiele się zmieniło, bla, bla, bla...

No dobra. Sprzęgła się upowszechniły i okazały się oczywiście sukcesem. Znaczy się na tyle sukcesem, że w górskich grupach Shimano przerzutek bez sprzęgła już nie oferuje, zaś SRAM powolutku wycofuje się z klasycznych przerzutek. Można wręcz założyć, że za kilka lat przerzutek bez sprzęgła już zanabyć, czy to metodą kupna, wyłudzenia czy też napaści rozbójniczej, się nie będzie się dało.

No i też okazuje się, że sprzęgła mają swoje wady. Jakie zatem?

Po pierwsze – włączenie sprzęgła powoduje, że ciężej zmieniać biegi w kierunku niskich biegów.

Podczas takiej zmiany, za pomocą manetki, wymuszamy obrót wózka przerzutki dokładnie w kierunku w którym sprzęgło stawia opór. Efektywnie zatem musimy manetką przezwyciężyć tenże.

„Problem” ten jest tak naprawdę nieco bardziej uniwersalny. Zakładając, że mamy przerzutkę top-normal1 to opór odczuwany podczas zmiany biegów zależy od kilku czynników. Konkretnie zaś:

A teraz dochodzi nam dodatkowy czynnik, czyli sprzęgło. W skrócie zaś, przy każdej zmianie biegu musimy manetką przeciągnąć sprzęgło. Samo w sobie to może nie jest problem. Jednakże obniża komfort korzystania z roweru. Jednakże wymusza to także częstsze zmiany pancerzy i linek, gdyż obecność sprzęgła przyśpiesza pojawienie się objawów zatartych linek.

Co zresztą pokazuje inny, ciekawy objaw uboczny sprzęgła. Regulując przerzutkę z tymże musimy robić to mając je załączone. Dodatkowy opór który wprowadza sprzęgło powoduje, że pancerz przerzutki kompresuje się i układa inaczej niż w przypadku jego braku. Efekt jest tego taki, że w wielu przypadkach nie da się wyregulować przerzutki tak, aby działała sprawnie z sprzęgłem załączonym, jak i z wyłączonym.

Skoro już mowa o częstszej wymianie osprzętu.

Zaraz po pojawieniu się sprzęgieł na forach internetowych można było wyczytać gorzkie żale, iż obecność sprzęgła przytępia zawieszenie. Na początku oczywiście w swojej nieskończonej wiedzy zignorowałem te opowieści dziwnej treści. Jednakże powtarzające się doniesienia zmusiły mnie to przeanalizowania sytuacji oraz zamontowałem do fula przerzutkę bez sprzęgła, w zamian za zaprzęgloną...

Aby wyjaśnić wpływ nowej nowości wśród nowości musimy sobie zdać sprawę z jednego faktu. Długość tylnego widelca zwykle jest określana jako odległość od osi tylnego koła do osi suportu. W praktycznie wszystkich ramach z pełnym zawieszeniem długość tylnego widelca rośnie w miarę ugięcia zawieszenia. Jak duży jest ten przyrost zależy od skoku zawieszenia, rodzaju tegoż i widzimisię projektanta. Zwykle jednak zamyka się pomiędzy 10 a 30mm.

Kiedy przerzutki były klasycznie konserwatywne, to poza bebechami układu kompresji dampera, oraz atrakcjami trasy, zawieszenie musiało pokonać stosunkowo słabą sprężynę zawiasu A przerzutki, bo oczywiście, różnicę długości łańcucha wybiera wózek przerzutki.

Oczywiście, kiedy dołożymy sprzęgło, to okazuje się, że podczas ugięcia zawieszenia trzeba pokonać opór samego sprzęgła.

Efektywnie zatem, nasz układ zawieszenia doznaje stałego czynnika tłumienia kompresji, który upośledza nieco czułość zawieszenia. Czynnik ten zależy od:

Efekt ten można częściowo skorygować niewielką modyfikacją tłumienia (wolnej) kompresji w damperze ( bo przecież posiadacie taką regulację, prawda? ) ale i tak nie da się tego zrobić do końca gdyż, cóż – dampery są zbudowane zwykle tak, że siła tłumiąca nie jest liniowo zależna od skoku i prędkości posuwu tłoka, zaś przerzutka wprowadza właśnie taki czynnik. Nie jest to może problem w zakresie „pierdzielnięć” ale kiedy przychodzi do tłumienia szybkich, drobnych nierówności, to wpływ sprzęgła przerzutki może być już odczuwalny.

Skoro już mowa o pierdzielnięciach.

Przerzutka ze sprzęgłem, z racji obecności tegoż sprzęgła, prowadzi dużo bardziej brutalny żywot. To zaś odbija się na stanie zawiasów tejże przerzutki i zwykle prowadzi do szybszego jej zużycia. Podobnież nie sugerowałbym stosować w takiej przerzutce przesadnie wychudzonych anodowanych kółeczek.

Ostatnią zaś wadą przerzutki ze sprzęgłem jest ... marketing, i pośrednio oczekiwania użytkownika.

Kiedy sprzęgło pojawiło się po raz pierwszy w grupie XTR, było traktowane jako nowalijka. Kiedy jednak przerzutka ze sprzęgłem pojawiła się w grupie XX1, to materiały marketingowe tłumaczyły, iż taka przerzutka jest niezbędna do prawidłowej pracy zębatki N/W. Ponieważ zaś w swym zamyśle N/W zwalnia z potrzeby korzystania z napinacza, to powstało „w narodzie” przeświadczenie, że sprzęgiełko zwalnia z potrzeby stosowania napinacza także w innych sytuacjach. Na przykład w przypadku napędu dwurzędowego.

To jest, niestety, mylne przeświadczenie.

W skrócie – działające sprzęgło zmniejsza nieco amplitudę drgań i czas w którym łańcuch będzie drgać po najechaniu na przeszkodę.

Albo po ludzku – łańcuch telepie mniej i krócej.

Jednakże, sam fakt telepania, zwłaszcza telepania na boki, wystarczy aby łańcuch wybrał wolność. Praktyka pokazała, że nawet w przypadku napędu 1xX z koronką szeroko wąską, obecność sprzęgła nie gwarantuje iż w krytycznej sytuacji łańcuch nie opuści koronki korby. Dokładnie z tego powodu wiele rowerów profesjonalnych enduraków posiada minimum górną klatkę napinacza.

Co zakrawa na rechot historii, gdyż kombinacja sprzęgła i szeroko-wąskiej koronki miała zapewnić, iż te urządzenie na stałe opuści współczesny rower. Potwarzą całej sytuacji jest zaś fakt, że rowery które wciąż korzystają z napinaczy, czyli zjazdówki z szosowymi kasetami, najmniej ich, w napędzie sprzęgło + N/W, potrzebują.

Jeżeli spojrzeć od strony czysto praktycznej, to sprzęgło w przerzutce to rzecz raczej fajna. Poza kilkoma wyjątkami, z których najbardziej oczywistym są rowery z napędem 1xX i dużymi kasetami, nie jest rzeczą niezbędną. Decydując się na przerzutkę ze sprzęgłem,trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że rozwiązanie to posiada swoje wady. Co więcej, jego zalety w wielu przypadkach sprowadzają się do nieco cichszej pracy napędu podczas jazdy po wertepach XXL. To samo w sobie nie jest złe jeżeli przychodzi za darmo, ale jeżeli doliczymy koszta, to już niekoniecznie musi się kalkulować.